Przewoźnicy wezwą kandydatów na europosłów do debaty o ratowaniu polskiego transportu
Jak poinformował PAP prezes Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Waldemar Jaszczur, organizacja wezwie kandydatów na europosłów do debaty o przyszłości branży transportowej. "Spotkamy się w dowolnym czasie i miejscu z kandydatami reprezentujących wszystkie opcje polityczne, by zapytać ich, co chcą w Europarlamencie zrobić, żeby ratować naszą branżę" - powiedział Jaszczur. Dodał, że ludzie związani z sektorem transportowym i branżami współpracującymi stanowią wielką grupę wyborców.
We wtorek przedstawiciele organizacji zrzeszających przewoźników, w tym reprezentującego 600 firm KOPiPT spotkali się z urzędnikami kancelarii prezydenta Alvinem Gajadhurem i Zdzisławem Sokalem, na ręce których złożyli listę postulatów. Domagają się m.in. zmiany przepisów dotyczących tzw. Pakietu Mobilności, przywrócenia zezwoleń w przewozach dwustronnych między Polską i Ukrainą, a także przesunięcia obowiązkowego terminu montażu tzw. tachografów inteligentnych i sfinansowania ich zakupu.
"Pakiet Mobilności nas rujnuje, a przymusowa wymiana tachografów do końca roku to całkowity absurd - podkreślił Jaszczur. Jak zaznaczył, koszt wymiany jednego rządzenia to ponad 4 tys. złotych. "Ja mam w firmie 50 samochodów, co oznacza wydatek 200 tys. złotych. Nie mam takich pieniędzy" - wyliczył. Według Jaszczura państwo powinno pokryć koszty wymiany tachografów, tak jak to się odbywa np. w Niemczech.
Prezes KOPiPT wyraził nadzieję, że prezydent doprowadzi do spotkania szefa rządu z przewoźnikami. "Tylko on może doprowadzić do tego, uratujemy to, co jeszcze zostało do uratowania" - stwierdził Waldemar Jaszczur.
Podkreślił, że sytuacja firm transportowych jest dramatyczna, a według danych GUS, w pierwszym kwartale tego roku 120 przewoźników zbankrutowało, a 1400 firm jest w restrukturyzacji. W jego opinii liczby te są niedoszacowane.
KOPiPT poinformował, że przewoźnicy gotowi są przeprowadzić kolejną akcję protestacyjną, jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione. "Wolałbym, żeby do tego nie doszło, ale jak będzie trzeba, do Warszawy wjedzie pół tysiąca ciągników siodłowych i całkowicie sparaliżuje miasto" - dodał Waldemar Jaszczur. (PAP)
Autor: Grzegorz Kacalski
gkc/ mick/ mhr/